Na modelarni powstawały jednocześnie trzy Koenig Tigry. Dasti i Piterpanzer również postanowili zbudować tego siedemdziesięciotonowego potwora. W trójkę pracowało się całkiem fajnie i muszę przyznać, że tuż przed trzecią wystawą na Morenie wyczuwałem lekką atmosferę rywalizacji.

Dodam tylko, że Dasti i Piterpanzer postawili na Tamiyę. Ja nie żałuję, że wybrałem Dragona. Plastik nieco za twardy jak na mój gust, ale nie było źle. Idealnie spasowane części w tej firmie to nic nowego. Jedyne czego brakuje do szczęścia to metalowa lufa, której Dragon niestety nie raczył włożyć do pudełka. Myślałem, że dla tego producenta to standard, a tu zonk. :-/
Nad modelem pracowałem naprawdę długo, ale nie dlatego, że był to projekt szczególnie skomplikowany i wymagający wyjątkowo dużo pracy i zaangażowania. Po prostu za rzadko do niego przysiadałem i chyba liczyłem, że model zrobi się sam.

Sporo winy leży także w gąsienicach. Są to magic tracki Dragona dołączone do zestawu, które serdecznie odradzam wszystkim modelarzom. Kosztowały mnie one wiele nerwów, na początku próbowałem nawet przewiercać ogniwa i łączyć je drucikami, żeby się ruszały jak Friule, ale szybko sobie odpuściłem. Często przysiadałem do modelu i przerywałem prace po dziesięciu minutach stwierdzając, że lepiej iść na spacer, właśnie z powodu magic tracków. Friule są niestety drogie, ale przy następnym modelu chyba będę musiał się na nie szarpnąć.
Zimmerit jest oczywiście "domowej roboty". Wykorzystałem przy nim szpachlę modelarską Wamoda i patent Piterpanzera, czyli tzw. zimmeriter.
Co do kamuflażu, to odważnie (a może leniwie :-P) zerżnąłem go z instrukcji nie posiłkując się żadną dokumentacją z zewnątrz.
Model wyszedł całkiem ładnie, jednak wszystko psuje oznakowanie taktyczne, które to niepotrzebnie zdecydowałem się malować ręcznie, bez szablonów. Przyznacie chyba, ze wygląda to tragicznie?

No i zdjęcia. Podziwiajcie. :mrgreen:





